MVP Global Summit to coroczna konferencja, na którą Microsoft zaprasza do Redmond członków programu.
Na temat samego programu MVP piszę w końcowej części niniejszego wpisu.
Jako członek programu dopiero od roku – bardzo cieszę się, że miałem okazję wziąć udział w MVP Summit i przy okazji pierwszy raz odwiedzić USA. Poznałem wiele osób z całego świata, porozmawiałem z polskimi MVP, których w większości znałem już wcześniej. Polskę reprezentował mocny – 14 osobowy skład, a kategorię Data Platform – Marcin Szeliga (od 12 lat MVP) i ja.
Treść konferencji jest objęta umową o poufności, więc mogę opisać tylko okolicę i wrażenia z pobytu w Stanach.
Podróż
To moja pierwsza podróż do Stanów Zjednoczonych, ciekawy byłem więc wszystkiego, zaczynając od długiego lotu większym samolotem niż te latające w obrębie Europy. Lot do USA to jeden z najdłuższych dni w moim życiu – pobudka o 3 nad ranem żeby zdążyć na pierwszy samolot w podkrakowskich Balicach, przesiadka we Frankfurcie i lądowanie po ok. 11 godzinach lotu w Seatlle o godz. 23 czasu polskiego, a więc 14 czasu lokalnego. Kładę się spać ok 22 czasu lokalnego, a więc o 7 rano czasu polskiego – co daje niemal 30 godzin na nogach. Oczywiście w samolocie próbuję się przespać ale bardzo ciężko mi zasnąć, co chwilę się wybudzam.
Długi i męczący lot upewnił mnie w przekonaniu, że Filipowi i Zuzi zafunduję taką atrakcję dopiero kiedy będą starsi o kilka lat – wcześniej niech latają tylko w granicach komfortowych 4-5 godzin w Europie – sen i dwie dłuższe bajki na tablecie i docelowe lotnisko osiągnięte 🙂
Na lotnisku jeszcze ok. półtorej godziny oczekiwania na kontrolę paszportową – podczas której więcej czasu zabrało skanowanie odcisków palców niż krótka rozmowa o konferencji.
Na miejscu
Hotele, w których są zameldowani wszyscy uczestnicy konferencji znajdują się w Bellevue – miasteczku położonym między Seattle, a Redmond – w którym ma siedzibę Microsoft.
Podczas podróży autobusem zabawna sytuacja – na siedzeniach obok siada jakaś para, po chwili czuję charakterystyczny zapach – okazuje się, że ona trzyma garść wysuszonej roślinki, a on układa na bibułce skręta. Przypominam sobie, że stanie Waszyngton marihuana jest legalna, ale wcześniej zaskoczenie musiało być widoczne na mojej twarzy, bo teraz oni podejrzanie mi się przyglądają 🙂
Po zameldowaniu się w hotelu pozostawiamy rzeczy w pokoju i jedziemy do Seattle. Miasto robi wrażenie, między innymi bardzo strome ulice – po których pewnie miałyby problem jeździć popularne w Polsce ekonomiczne autka z małymi litrowymi silniczkami. Jedyny niewielki samochód jaki zauważam na ulicach to Mini Cooper, który raczej z mocą nie ma problemu.
Kiedy czekamy na autobus powrotny do Bellevue – mam wrażenie, że zasypiam na stojąco – jakbym po prostu tracił kontakt z otoczeniem.
W hotelu zasypiam bardzo szybko ale budzę się po 3 godzinach w środku nocy (po Polsce południe), przewracam się na drugi bok i zasypiam…. na 40 minut… a potem znowu i znowu i znowu i tak do rana 🙂
Dzień dobry jetlag.
DZIEŃ 1 – Niedziela
Pierwsze śniadanie w USA to średnia jajecznica, tłuste kiełbaski i boczek, kiepska kawa i PYSZNE, świeże i zróżnicowane owoce. Od następnego dnia to właśnie na tych owocach będzie bazować moje śniadanie.
Dziś nie dzieje się wiele w programie dla MVP – wykłady zaczynają się dopiero ok 13, więc godziny przedpołudniowe wykorzystujemy z Marcinem do zwiedzenia okolicy, zaglądamy na przedmieściach do typowej knajpy jaką znam z filmów – z bilardem – niemal pustej o tej porze oczywiście. Sympatyczna barmanka – zainteresowana skąd jesteśmy pyta, czy Polska to ten kraj w Europie w którym jeździ się samochodem po lewej stronie.
DZIEŃ 2 – Poniedziałek
Po kolejnej nocy kiedy musiałem przekonywać organizm częściej niż co godzinę, że faktycznie jest noc i trzeba spać – wczesne śniadanie i przejazd na Campus Microsoft w Redmond.
Rozmiary centrali korporacji Microsoft robią wrażenie. Dziesiątki niskich, kilkupiętrowych budynków, w których powstają systemy operacyjne, pakiety biurowe, usługi w chmurze i inne produkty używane na całym świecie. Gdzieniegdzie na skrzyżowaniach można zobaczyć jedynie oznaczenia – wschodni/zachodni, a najbardziej rzucają się w oczy biało- zielone busy, którymi przemieszczają się po kampusie pracownicy.
DZIEŃ 3 – Wtorek
W końcu zaczynam się przyzwyczajać do zmiany czasu – w nocy budzę się tylko 2 razy. Coraz lepiej – jeszcze 2 dni i… będzie trzeba wracać 🙂
DZIEŃ 4 – Środa
Poranek postanawiam poświęcić na zwiedzanie Seattle, więc zamiast pozostałymi do Redmond, udaję się do miasta które jest tu główną atrakcją turystyczną. Planuję dojechać do kampusu MS w południe.
Bardzo malowniczo położone miasto – pomiędzy Jeziorem Waszyngtona i Zatoką Elliot, otoczone wysokimi górami. Słynie m.in. z fabryki Boeinga i wyśmienitych owoców morza. To tu powstały takie zespoły jak Nirvana, Soundgarden czy Alice in Chains czy Pearl Jam.
Wysiadam na podziemnym przystanku (tutaj autobusy ekspresowe jeżdżą w wydrążonych tunelach niczym metro) Westlake i kieruję się do targu Pine Place Market– pełnego wielkich Halibutów i innych ryb, krabów oraz owoców morza. Następnie kieruję się wybrzeżem na północ, żeby odbić w kierunku Space Needle – znaku rozpoznawalnego Seattle – wieży widokowej, na czubku której znajduje się obracająca restauracja. W przewodniku Lonely Planet wyczytałem, że widok jest przereklamowany – więc robię tylko zdjęcie i nieco zmarznięty rozglądam się za kawiarnią, w której mógłbym się rozgrzać ciepłą kawą. Szczęśliwie zamiast Starbucks (pierwsza kawiarnia tej sieci została otwarta właśnie tutaj, w 1971 roku), natrafiam na muzeum Kultury Pop.
Plakaty zachęcają do odwiedzin okładkami płyt Nirvany i scenami z filmu Star Trek. Decyduję się wejść na godzinę – tak żeby zdążyć na obiad do Redmond.
Już pierwsze ekspozycje – Nirvana i Jimi Hendrix robią wrażenie. Gitary muzyków, ubrania, w których występowali na koncertach, inne rekwizyty z nimi związane; a wszystko to krótko i zwięźle opisane i uzupełnione zdjęciami dokumentującymi oryginalne pochodzenie. Z głośników naokoło dobiega muzyka – wybrane fragmenty utworów artystów. Wygodne fotele, w których można po prostu posłuchać muzyki. Pomimo, że nie oglądam dokładnie każdego z eksponatów – nastrój wystawy powoduje ze zwalniam, nieśpiesznie przechodząc do kolejnych pomieszczeń. Już wiem, że wyjdę stąd później niż planowałem.
Mijam olbrzymią wieżę – wykonaną z gitar i odwiedzam ekspozycje związane z filmem Star Trek (ubrania i rekwizyty z filmów, opis poszczególnych serii, katalog statków kosmicznych), filmami Sci-Fi (m.in. deskorolki z Back to The Future, czy sukienka bohaterki Battle Star Gallactica) czy filmami grozy (przerażająca ekspozycja dot. filmów Obcy, Świt żywych trupów, Walking Dead… ). Wszystko interaktywne, bardzo klimatyczne , zachęcające żeby zostać dłużej.
Ja jednak opuszczam muzeum – choć i tak później niż planowałem i szybkim krokiem wracam na Westlake, gdzie znajduję autobus do Redmond.
Podsumowanie
Przed przyjazdem usłyszałem, że Stany Zjednoczone się kocha albo nienawidzi – ja nie miałem tak skrajnego wrażenia. Mimo że pierwszy raz wyjechałem poza Europę, wszystko wydawało mi się znajome, przyjazne. Nie miałem wcale uczucia, że jestem w jakimś dalekim kraju.
To co zrobiło największe wrażenie to właśnie przyjazne nastawienie i sposób bycia Amerykanów. Obsługa w hotelu czy sklepie, barmanka w barze czy kierowca autobusu, który z troską w głosie zwraca uwagę na strome schody podczas wysiadania.
Amerykanie okazują sobie po prostu więcej życzliwości na każdym kroku. To nie jest wymuszony, wyuczony uśmiech do klienta czy tylko serdeczny i przyjazny gest.
MVP
MVP – Microsoft Most Valuable Professional to tytuł przyznawany przez firmę Microsoft osobom na całym świecie, które poprzez występowanie na konferencjach i w ramach spotkań lokalnych społeczności, poprzez nagrywanie webcastów czy choćby pisanie w ramach blogów – bezinteresownie dzielą się wiedzą techniczną dotyczącą produktów Microsoft.
Tytuł MVP jest przyznawany w wielu kategoriach, m.in.; Data Platform (SQL Server, Business Intelligence, Power BI…), AI, Business Solutions, Cloud and Datacenter Management, Microsoft Azure, Visual Studio and Development Technologies.
Aby otrzymać tytuł MVP należy (poza wspomnianymi wcześniej aktywnościami) zostać nominowanym na stronie http://mvp.microsoft.com (poprzez innego MVP, pracownika Microsoft lub nominując samego siebie), a następnie firma Microsoft musi uznać, że wkład jest wystarczający do tego wyróżnienia – wówczas otrzymuje się uroczystego maila z gratulacjami.
Takiego właśnie maila otrzymałem 1 kwietnia 2017 roku, przez co znalazłem się w gronie 45 polskich MVP.
Poza wyróżnieniem, każdy MVP otrzymuje dostęp do oprogramowania (Microsoft i nie tylko), usług (Azure) i innych programów ułatwiających dalszym rozwój i pozostawanie na bieżąco z technologią.
Jednym z benefitów jest możliwość wyjazdu na MVP Summit – coroczną konferencję dla uczestników programu z całego świata. Odbywa się ona w siedzibie Microsoft – w Redmond.
Bardzo fajnie napisana relacja i super przygoda! Pozdrawiam!